Wyjeżdżamy z Pendżab. W Złotej Świątyni spędziliśmy 4 dni i z niechętnie opuszczam to miejsce, jednak trzeba ruszać dalej. Zostało już niewiele czasu i sporo miejsc do zobaczenia. Mimo tego, w naszych głowach rodzi się plan powrotu na plaże Gokarny na ostatni tydzień wyprawy. Podróżowanie po Indiach jest męczące, ludzie tutejsi czasem też. Męcząca jest ich bezustanna obserwacja, ciężko jest niekiedy podrapać się po nosie niezauważenie. Wszyscy obserwują. Oni nie patrzą, oni gapią się. Ciekawość czy natrętna inwigilacja?
W tym przeludnionym kraju, gdzie prawie wsztystkie czynności wykonuje się w obecności innych osób, ciężko pozostać anonimowym.
Stan Pendżab wydaje się totalnie innym krajem. Ludzie tutaj cieszą się, że jesteś ich gościem i nie wszyscy probują nas naciągnąć. Jeden z handlarzy podarował mi mały prezent na pamiątkę mimo, że niczego u niego nie kupiliśmy. Jeśli wyprawa do Indii to koniecznie Pendżabi. Świetna kuchnia, pozytywna muzyka, kolorowe trzewiki niczym z "Baśni z tysiąca i jednej nocy", bezkonkurencyjna stolica turbanów. Oraz oczywiście, cudowne miejsce, Złota Świątynia w Amritsar..