Ostatniej nocy zawitaliśmy do pobliskiego ośrodka(powiedzmy wypoczynkowego) o wdzięcznej a zarazem dzwięcznej nazwie Mabla. Raczyliśmy się najtańszym indyjskim rumem Old Monk, zwanym, przez koneserów, Monkey :) i próbowaliśmy tytoniu nafaszerowanego przeróżnymi przyprawami.
Przemili ludzie, z różnych stron świata, rum, akompaniament gitary i saksofonu, i oczywiście ciepła styczniowa noc. Wszystko to oddaje w pełni hinduskie powiedzenie "Shanti, Shanti", gdzie nikt się nie spieszy bo tak naprawdę nie ma po co.